Jedzenie w podróży czyli co zabrać ze sobą do Norwegii


Jedzenie w podróży czyli co zabrać ze sobą do Norwegii

Wybierając się za granicę fajnie jest poznać lokalną kuchnię, skosztować specjałów danego regionu , jednakże bardzo często  ze względów finansowych zmuszeni jesteśmy ograniczyć nasze kulinarne podboje i skupić się na optymalizacji żywieniowego budżetu poprzez zabranie „wałówki”  z kraju.

W przypadku wyjazdu do Norwegii im więcej uda nam się zabrać tym lepiej, gdyż ceny artykułów spożywczych potrafią zwalić z nóg. Niestety jak wiadomo każdy bagaż ma swoje granice..  Na co zatem warto zwrócić uwagę przy szykowaniu prowiantu, a co warto sobie odpuścić?

Przygotowanie zapasów na długi  wyjazd wydaje się z pozoru proste … wchodzimy do jednej z sieci dyskontów i kupujemy dania gotowe – konserwy, pasztet, klopsiki, gołąbki itp. W praktyce okazuje się to jednak nie być najlepszą opcją…

Planując zapasy na podróż musimy uwzględnić wiele czynników – miedzy innymi długość podróży, klimat, nasze  zapotrzebowanie kaloryczne oraz wagę i dostępne miejsce do zapakowania prowiantu. Oczywiście jadąc swoim samochodem należy wykorzystać możliwości i zabrać ze sobą jak najwięcej jedzenia, żeby jak najmniej wydawać na miejscu. Niestety ceny w Norwegii nie pozwalają przeciętnym turystom z polski na swobodne zakupy i korzystanie z lokalnych restauracji.

Dla przykładu podajemy ceny obowiązujące w Norwegii , co pozwoli doskonale zrozumieć sens odpowiedniego przygotowania prowiantu.
– Cena pizzy w zwykłej pizzerii wynosi od 200-250NOK czyli od 100zł w górę.
– Butelka wody w sklepie to koszt przynajmniej 20NOK czyli około 10zł.
–  Chleb dobrej jakości  – min 35NOK
–  Kilogram piersi z kurczaka – min 80NOK
Potwierdza się zatem, że należy  zabrać jak najwięcej z Polski :)

My planowanie prowiantu zaczęliśmy od zrobienia listy niezbędnych produktów : makarony, ryż, słoiki z gotowymi sosami , mięsem, konserwy, pasztety, przyprawy, pieczywo, woda, napoje, słodycze, suszone owoce, orzechy  itd.
Wszystko co może dostarczyć nam niezbędnej energii, a zajmuje niewiele miejsca ma tutaj priorytet.

Robiąc zakupy podstawowym kryterium jest data przydatności oraz temperatura przechowywania. Jeżeli tylko mamy wystarczająco miejsca warto zabrać ze sobą lodówkę turystyczną ( warto zainwestować w lodówkę zasilaną z zapalniczki).

Z perspektywy czasu jesteśmy w  stanie ocenić czego wzięliśmy za mało, a czego zbyt wiele. Zdecydowanie za dużo w naszym prowiancie było konserw i gotowych posiłków –  mimo, że w wielu sytuacjach ratowały one nasze brzuchy to na dłuższą metę po prostu nie dało się ich jeść.
Zapewne da się przeżyć miesiąc zajadając konserwy, ale w naszym przypadku okazało się, że wyroby z Sokołowa, gulasze angielskie i inne tym podobne w 70 proc wróciły do Polski zaliczając na prawdę niezłego tripa;).
Wyjeżdżając na długie wakacje nie można skazywać swojego organizmu na męczarnie i „konserwy all the time”.

Trzeba przyznać, że Passat kombi potrafi pomieścić na prawdę sporo i dzięki racjonalnemu pakowaniu i dużej ilości prowiantu pierwsza wizyta w sklepie celem większych zakupów miała miejsce dopiero po 3 tyg.
Wynikało to głównie z faktu, że zjedliśmy wszystkie kabanosy, makarony nam się przejadły, konserwy niezbyt podchodziły, a dania typu klopsy w sosie okazały się totalną klapą.
Okazało się, że mimo hardkorowych cen w Norwegii da się upolować wiele składników pozwalających na przyrządzenie prawdziwej uczty w niewygórowanej cenie.
Bardzo często można znaleźć w internecie informacje o 50% obniżkach w sieciach norweskich marketów. Jest to prawda, tylko należy zadać sobie pytanie czy będąc na wakacjach znajdziemy czas na przeszukiwanie marketów by znaleźć promocje? Raczej nie….
Do naszych ulubionych, „budżetowych” dań przyrządzonych z norweskich produktów należały burgery. Mięso wołowe i  wieprzowe w odróżnieniu od drobiowego było stosunkowo niedrogie, ceny bułek do burgerów także nie zabijały, a zakup drobnego warzywa dało się przeboleć. Usmażenie mięsa na kuchence i opieczenie bułek  nie sprawiało najmniejszego problemu.
Doskonałą alternatywą dla konserw i dań instant są również ryby. Wbrew wszelkiej logice najtaniej kupowaliśmy łososia – za ok 45NOK można w dyskoncie kupić 400g. Może nie był to najwyższej jakości łosoś ( produkty typu First Price), ale na pewno jest o niebo lepszy niż puszkowana mielonka nie do końca wiadomego pochodzenia.
W zestawie z ryżem i warzywami jest to danie na prawdę smaczne i pożywne.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jeżeli mamy wystarczająco czasu, posiadamy wędkę i wylądujemy już na Lofotach można spróbować samemu upolować coś na obiad. Nam udało się złowić niezliczone ilości Sei i kilka okazałych Dorszy które wylądowały na grillu.
Największą sztukę złowiła Kasia:
DSC_0416

PG1_1970

 

Rewelacyjnym rozwiązaniem jest również zabranie ze sobą placków do tortilli lub zakup ich na miejscu. Można wypełnić je warzywami, łososiem lub tuńczykiem ( można zabrać spory zapas w puszcze), nam zdarzało się również kupować na miejscu pieczarki, które lądowały w środku ( były tylko ok 2 razy droższe niż w PL). Największym problemem przy powyższych daniach jest ser żółty, a konkretnie jego cena. W Norwegii był tak drogi, że po prostu wymazaliśmy go z pamięci po pierwszej wizycie w sklepie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

Organizując prowiant musimy także zastanowić jak intensywna będzie nasza podróż ponieważ planując długie i ciężkie trekkingi musimy zaopatrzyć się w artykuły z większą wartością kaloryczną oraz bogatą w wartości i składniki odżywcze, a jednocześnie nie ważące dużo.  Tutaj z pomocą przychodzą nam bogate w białko batony dla mięśniaków :) i liofilizaty.
Kolejną ważną rzeczą o której musimy pamiętać to sposób przygotowywania dań oraz warunki w których będziemy je przyrządzać.  Bardzo istotnym będzie zatem wybór kuchenki turystycznej, którą będzie można także zabrać np. na dwu- trzydniowy trekking. My zabraliśmy ze sobą jedną dużą butlę gazową 5l ( typowy oldschool z czasów gdy nasi rodzice jeździli pod namiot), z której korzystaliśmy w momencie gotowania niedaleko samochodu oraz palnik turystyczny  marki MSR ze standardowymi 200-300g nabojami gazowymi,  który dzięki niewielkim rozmiarom i wadze umożliwiał nam gotowanie podczas długich wędrówek.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Musimy jednak pamiętać o panującym w Norwegii klimacie i deszczowej pogodzie, która niejednokrotnie uniemożliwiała jakiekolwiek gotowanie, dlatego właśnie w takich momentach warto było mieć w rezerwie kabanosy bądź sławetny niezbędnik turysty czyli konserwę.

 

Następnie dochodzimy do najważniejszej kwesti ( przynajmniej dla Piotra :) )

Piwko i słodycze – różnica w cenie pomiędzy nimi w PL a NOR jest kolosalna. Piwa kosztują ok 15 zł za 0,5 l, a ceny snickersów czy innych batonów są kilkukrotnie wyższe. Duża czekolada to koszt ok 20zł.
Warto zatem zabrać ze sobą zapas słodkości i ewentualnie kilka puszek piwa czy wina na romantyczne posiadówki na plaży:) Należy mieć jednak na uwadze, że na granicy obowiązują nas pewne limity.
Gdy zapasy zostaną już zgromadzone trzeba skupić się na odpowiednim ich zapakowaniu, co wbrew pozorom nie jest to takie łatwe. Bardzo dobrym sposobem jest pogrupowanie artykułów spożywczych,  a następnie popakowanie ich do osobnych kartonowych pudełek oraz ich podpisanie, co  w razie potrzeby pozwoli  szybko się odnaleźć  i skrócić czas poszukiwania.

_PG19750

Na sam koniec lista zabranych przez nas artykułów spożywczych:
– kabanosy – totalny klasyk – są idealnym rozwiązaniem, mają długą datę przydatności i stanowią świetną przekąskę
– ser żółty topiony –  na pewno będzie lepszym rozwiązaniem niż zwykły pakowany próżniowo- ale jeśli nie zamierzamy zabierać lodówki warto ograniczyć się do kilku sztuk
– pieczywo –  głównie to które ma długą datę przydatności – my zdecydowaliśmy się na kilka bochenków chleba tostowego oraz kilka opakowań chleba żytniego i pełnoziarnistego.
– wafle ryżowe oraz wasa  –  świetnie uzupełnienie śniadania bądź zastępstwo dla normalnego pieczywa. Na ich korzyść działa długa data przydatności do spożycia
– makarony, ryż i kasza –  podstawa naszych obiadów – najlepiej wybrać te, które gotują się najkrócej
– sucharki – najlepiej pełnoziarniste są świetnym chwilowym „zapychaczem”
– zupki chińskie – choć nie jesteśmy ich zwolennikami czasami stanowiły jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia w momencie gdzie na długie gotowanie nie pozwalała pogoda
– konserwy i pasztety  – no bo jak to tak polak na wakacjach bez konserwy?
– gotowe sosy i dania w słoikach to konieczność, jednakże trzeba wziąć pod uwagę, ze nie może to stanowić podstawy naszego żywienia. W naszym przypadku wiele z nich nam nie podeszło i niezbyt nadawało się do włączenia ich do standardowej diety w trakcie wyjazdu.
– tuńczyk w puszcze oraz gotowe sałatki z tuńczykiem to świetne uzupełnienie kolacji bądź śniadania.
Na prawdę warto wziąć ich większy zapas.
– przyprawy, oraz sosy w proszku – doskonałe na wyjazd, zajmują mało miejsca, a zawsze się przydadzą
– ketchup oraz musztarda –  przyda się w momencie gdy postanowimy zrobić ognisko.
– z warzyw warto zabrać oliwki w słoiku, marynowana paprykę – zawsze można dodać je do kanapek lub urozmaicić obiad. Warto zabrać również świeże warzywa, które wytrzymają dłużej niż kilka dni.
Gdy w Norwegii zobaczycie ceny cebuli na pewno uznacie że jej brak w prowiancie to wielki błąd.
– gotowe dania liofilizowane – dostępne w większości sklepów outdoorowych są najlepszym pomysłem. Lekkie z odpowiednią zawartością odżywczą  do tego bardzo łatwe z przygotowaniu są wyjątkowo przydatne z długich trekkingach.
– woda –  oprócz zgrzewki wody do picia należy pamiętać o zabraniu wody go gotowania w tym celu warto zabrać  dużą –  5l butlę wody.
– słodkie napoje – jeśli lubicie niezdrowe gazowane napoje ( tak wiemy – są niezdrowe ale kto nie lubi?) warto zabrać zapas
– słodycze, gorzka czekolada, batony energetyczne –  bomba zarówno energetyczna  i  kaloryczna – niezbędna w długiej podróży ( Piotr jest słodyczoholikiem i to koniec  Twixów, a nie kabanosów czy sera zmartwił go najbardziej:) )
– orzechy oraz suszone owoce – doskonałe źródło białka i wartości odżywczych – mogą nam zastąpić świeże owoce, których niestety z Polski nie dowieziemy, a w Norwegii są bardzo drogie.- kisiel i budyń przyda się gdy najdzie nas na coś słodkiego.
– kawa oraz herbata  – obowiązkowe! – najlepiej smakują podczas wchodów słońca, a dodatkowo dobrze rozgrzewają
– dżem i masło orzechowe stanowi dobrą alternatywę na śniadanie.

 

 

 

 

+ There are no comments

Add yours